Restaurator Baudry, tęgi trzydziestoletni chłop z twarzą intelligentną i wesołą, znajdował się w ogrodzie przyozdobionym altankami, leżącym przed frontem domu.
Widząc że ktoś obcy wysiada z łódki na brzegu Marny, zupełnie naprzeciw jego domu, otworzył drzwi, jak gdyby mówiąc:
— Wejdź pan... Bardzo proszę...
Leopold przeczytał nazwisko wypisane na szyldzie restauracyi.
Zwrócił się więc ku gospodarzowi bez wahania.
— Czy pan jesteś Baudry?... — rzekł do niego.
— Tak jest, panie, do usług...
— Mam do pana interes...
— A więc proszę, racz pań wejść... Piec jest napalony... tutaj słychać jak huczy... w domu lepiej jak na dworze.
Zbieg z Troyes przestąpił próg domu.
Pani Baudry okrągła kumoszka kręciła się tu i owdzie, nie mając nie do roboty, lecz ruszająca się z potrzeby zajęcia.
Czternastoletnia dziewczyna robiła coś przy piecu.
— Co pań pozwoli? — zapytał restaurator.
— Proszę o gorący grog amerykański...
Gospodyni zawinęła się, przynosząc na mały stoliczek materyały do żądanego napoju.
Leopold nalewał arak do wrzącej prawie wody, mówiąc dalej:
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1157
Wygląd
Ta strona została przepisana.