Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/926

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bogatą? Właśnie mój rozum, moja inteligencya wskazują mi, gdzie leży mój obowiązek, me szczęście!... Ja już do siebie nie należę. Oddałam duszę i serce memu kuzynowi, Emilowi Vandame, i tej miłości wierną pozostanę!
— A gdybyś się myliła w tym razie, me dziecię — rzekł proboszcz; — gdyby twój ojciec, posiadający więcej życiowego doświadczenia, widział sprawiedliwiej od ciebie? Jeżeliby twe szczęście leżało w związku projektowanym, a nie w tym, o jakim ty marzysz?
— Mój ojcze... — zawołała siostra Marya — jakąż potęgą owładnął cię ów człowiek przy pierwszem widzeniu, że tak gorąco stajesz w jego obronie?
— Wrażenie, jakie na mnie wywarł, jest dlań korzystnem, przyznaję, znajduję go być człowiekiem, jak trzeba.
— Ależ to w najwyższym stopniu obłudnik, by pokryta.
— Jestżeś, siostro, tego pewną? Na jakich to zarzucasz mu zasadach? Kocha pannę Verrière i pragnie zostać jej mężem... Czyż poczytujesz mu to za zbrodnię?
— Ależ ja mu powiedziałam, że go nie kocham — zawołała Aniela — że kocham innego... A mimo to, on trwa w swoim zamiarze.
— Jego upór w tym razie świadczyć może o stałości jego przywiązania. — rzekł proboszcz. — Według mojego zdania, obie z siostrą Maryą mylicie się w swej nienawiści do tego człowieka. Siostra Marya odmalowała mi go w najczarniejszych kolorach, zaś jego postać żyjąca zupełnie inaczej mi się przedstawia. Widzę pana Desvignes, jako najwytworniejszego z dżentlemenów. Mimo lat młodych, nie znać na nim wcale zużycia, tak często spotykanego u ludzi w jego wieku. Zdaje się wam, że macie w nim wręga... Upewniam, że tak nie jest bynajmniej. Mocno żałuję tego młodzieńca, iż jego uczucia nie zdołały pozyskać sympatyi, ale nienawiść.
— Tak jest, nienawiść! — zawołała żywo panna Vierrière.