Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/888

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Aniela, skoro znalazły się obie w znacznej od domu odległości.
— Spostrzegłam to... Mój wuj jest o coś zaniepokojonym, zgnębionym; odgadnąć jednak nie mogę powodu.
— Pójdziesz dziś na wieś dla zobaczenia się z proboszczem?
— Nie, jutro zrana odwiedzę go po mszy. — Nie obawiasz się, ażeby, odebrawszy list od Stanisława Dumay, nie przyniósł go tutaj?
— Nie, tego się nie obawiam. Dumey, gdyby nawet miał do mnie pisać, nie mógłby tego dziś uczynić. Gdyby więc list przyszedł na probostwo jutro zrana, pociągiem o godzinie dziewiątej, ja przed dziewiątą z księdzem proboszczem widzieć się będę.
— Trzebaby wynaleźć sposób, ażebyśmy odbierały wprost z poczty dzienniki...
— Dlaczego? Gdy przyjdą dla twego ojca, przyniosą je nam tu.
— To prawda... Gdyby jednakże w którym z tych, dzienników publikowano o jakim świetnym wojennym czynie Emila Vandame, mój ojciec nie dopuściłby go do rąk moich...
— Dobrze... pójdę na stacyę de Villiers i tak uczynię, by twoje życzenie spełnionem zostało.
— Czemu nie powierzyć tej czynności nadzorcy Forestierowi lub jego żonie?
— Nie ufam im obojgu.
— Sądzisz więc, że otoczone jesteśmy szpiegami?
Siostra Marya znacząco opuściła głowę, nic nie odpowiadając.
Bankier zamknął się w swoim apartamencie.
Od kilku godzin był prawie jak martwy.
Wiadomości, otrzymane wczoraj wieczorem, gromem weń ugodziły.
— Odkryto więc ślady morderców Edmunda Béraud — powtarzał sobie — a tym sposobem i Arnolda Desvignes, któ-