Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/831

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

stanowił wynajętym powozem dojechać do Blévé, gdzie w każdym razie przybyłby na kilka godzin pierwej przed Misticot’em.
Arnold powziął tęż samą myśl, otóż dlaczego widzieliśmy go kupującym bilet do Amboise.
Przybywszy do tego miasta o ósmej godzinie, Trilby zapytał czy nie kursują karetki lub omnibusy odwożące podróżnych do Blèvé.
— Kursują powozy — odpowiedziano mu — ale takowe wychodzą jedynie o wpół do czwartej nad ranem. Jeżeli pan chcesz z tego korzystać, trzeba pójść zapisać się w biurze, u restauratora, który jest zarazem i przedsiębiorcą przesyłki depesz.
Rozmyśliwszy się Trilby, iż staranie się o wynajęcie dla siebie oddzielnego powozu dużoby mu czasu zabrało, oraz, że przybycie do Blévé wśród nocy byłoby dlań niebezpiecznem, poszedł zapisać się do biura depesz, Misticot zaś, według marszruty jaką sobie ułożył, jechał kuryerskim pociągiem, wychodzącym o ósmej wieczór z Paryża, pędząc całą siłą pary.
O północy, wysiadł na stacyi w Tours, a dowiedziawszy się, iż pociąg do Blèvé wychodzi nazajutrz rano, udał się na spoczynek do hotelu.
Desvigues podążał tuż za nim.
O pierwszej w nocy przybywszy do Amboise, równie jak Trilby pytał się o środki komunikacyj z Blévé.
Rzecz prosta, otrzymawszy tęż samą odpowiedź, poszedł również jak Trilby zapisać się do biura, poczem aby czas zabić, wszedł do restauracyi.
Sala ta otwartą była przez całą noc dla wygody podróżnych, Arnold, stanąwszy we drzwiach, spojrzał wokoło badawczym wzrokiem i zadrżał spostrzegłszy Trilbego, siedzącego przy butelce wina.
Były klown z cyrku Fernando zmienionym był do niepoznania dla wszystkich, z wyjątkiem swojego pana.