Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/614

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Dlaczego? Jeżeli mnie upoważnisz, pójdę do jenerała dowodzącego dywizyą, pójdę nawet i do ministra w potrzebie, aby odwołać ów rozkaz.
— Jestem głęboko wdzięcznym i dumnym się być czuję okazaną mi życzliwością z pańskiej strony — rzekł Vandame — proszę jednakże, pozwól pan, by rzeczy szły swym torem.
— Czemu sprzeciwiasz się memu projektowi?
— Z najprostszej w świecie przyczyny. Czekają mnie tam niebezpieczeństwa... Ci, którzy mało mnie znają, mogliby sądzić, że się ich lękam.
— Masz słuszność, być może... Jedź zatem. Uniesiesz wraz z sobą mój żal i żal wszystkich twoich kolegów. Oto twoje papiery... Idź do skarbowego oddziału, ażeby się przygotować. Mam nadzieję, iż zobaczymy się dziś wieczorem w kawiarni oficerów. Nie żegnam się więc, lecz tylko mówię: „Do widzenia.“
— Dzięki... mój pułkowniku!
Tu Vandame wyszedł zadowolony, że unosi wraz z sobą rozkaz wyjazdu z Francyi, który mu pozwoli szukać zapomnienia w odległych krajach, pośród niebezpieczeństw różnego rodzaju.
Po załatwieniu koniecznych potrzeb do swego wyjazdu wrócił do kwatery, rozkazawszy pełniącemu u niego służbę żołnierzowi napełnić rzeczami i zapiąć walizki, poczem zamknął się w swym gabinecie pracy.
Przez kilka chwil siedział nieruchomy, z pochylonem czołem, następnie siadłszy przy stole, napisał długi list, a ucałowawszy takowy kilkakrotnie, złożył go, wsunął w kopertę i nakreślił ten adres:

Pannie Anieli Verrière
bulwar Haussmana nr. 54.