Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/535

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przyczyny otacza się tajemniczością podejrzaną. Nic o nim nikt nie wie, prócz tego, że jest bogatym. Kto on jest? Zkąd przybywa? Jakie jest źródło tego wielkiego majątku, jakim podbił mojego wuja i za który chce kupić Anielę?
— A zatem?
— Zatem potrzeba wykryć zkąd pochodzi ów Arnold Desvignes, rozświetlić jego przeszłość. Mam pewne niezwalczone przeczucie, że wnosząc światło w tę jego przeszłość okrytą ciemnościami, ocalimy Anielę. Otóż dlaczego przybywam do ciebie.
— Lecz moja siostro... — zawołał Misticot — zkądże ja o tem się dowiem?
— Tego ja właśnie od ciebie żądam me dziecię. Ani Aniela, ani pan Vandame, ni ja, nie możemy śledzić kroków Arnolda Desvignes, wglądać w jego obecne życie, dowiadywać się o jego przeszłości, otaczać go nareszcie czujnym, bezustannym nadzorem. To, co dla nas jest niepodobnem do spełnienia; ty to możesz uczynić, i myśl o otoczeniu go siecią, nie przyjdzie mu do głowy, ponieważ nie zna cię wcale.
— Zdaje mi się jednak, iż rzecz ta trudną będzie do spełnienia... — odparł podrostek, drapiąc się w głowę. — Czyliż ja będę zdolnym dobrze to wykonać?
— Nie wątp o sobie, gdy ja ufność w tobie pokładam.
— Chcesz zatem siostro szpiega ze mnie uczynić?
— Mów raczej wybawcę! O! jakże piękną będzie twa rola, jakąż ona radością napełni twą duszę, jeżeli przy twej pomocy szczęście Anieli zapewnionem zostanie.
— Brak mi jednakże środków do wykonania tego.
— Te środki... ja je tobie przynoszę. Jestem bogatą. Oddam do twego rozporządzenia część mego majątku. Oddam cały majątek gdyby było potrzeba dla osiągnięcia celu! Jakże... czy zgadzasz się na moją propozycyę?
— Ależ tak... — odrzekł Misticot po krótkim namyśle. — Gotów jestem uczynić wszystko dla ocalenia panny Anieli. Przypominam sobie o pewnej bajce jakiej uczyłem się w szkole