Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/412

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Jakto... co znowu... zkąd czterdzieści dziewięć9 wszak miałem dostać pięćdziesiąt?
— Pani Gauthier przyobiecała mi w pańskiem imieniu tysiąc franków za pośrednictwo w tym interesie!
— Tak, w rzeczy samej... — rzekła Melania; — pan Agostini zasłużył na to wynagrodzenie, tem więcej, iż obiecuje ci wyjednać u pożyczającego na tych samych warunkach powtórną sumę pięćdziesiąt tysięcy franków.
— Obiecuję to napewno — rzekł włoch. — Powiem jutro o tem panu Wiliamowi Scott, oddając mu ten rewers, a odpowiedź przyniosę pani do jej mieszkania.
— Staraj się pan, ażeby była pomyślną — odezwał się Jerzy — dostaniesz odemnie natenczas dawa tysiące franków.
— Będę chciał na nie zasłużyć.
Wicehrabia de Nervey, zwinąwszy czterdzieści dziewięć tysięcy franków, wsunął je do kieszeni i wyszedł z Melanią, obiecującą sobie skorzystać conajmniej z połowy owych pieniędzy.
Cały dzień następny został przeznaczanym przez Arnolda na załatwianie różnych interesów, i tak: Miał być u Agostiniego; zinkasować czeki, wydane sobie przez Rènarda. Następnie odebrać sprzęty i meble, mające być dostarczonemi do jego domu na ulicę Tivoli, dowiedzieć się, czy stangret i kucharka tamże przybyli, wreszcie udać się do notaryusza dla podpisania wraz z panem Berthier aktu nabycia nieruchomości.
Na dzień następny zostawił punkt najważniejszy, to jest bytność swoją u Juliusza Verrière, która to wizyta miała być wstępem do strasznego dramatu, jaki ten zbrodniarz osnuł w swoim umyśle.
Wyszedłszy od siebie, udał się najprzód do Agostiniego.
— No! jakże... podpisał? — zapytał, wchodząc.
— Tak.
— Bez stawiania oporu... bez uwag?
— Owszem... stawiał przeszkody co do formy, zasady, ale to tylko, jak sądzę, dla pozoru. Lecz gdybyś pan był na-