Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/370

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wał nastręczenie stangreta i kucharki, dwojga uczciwych ludzi, którzy skutkiem wyjazdu swych państwa, znaleźli się nagle bez miejsca.
— Radbym ich widzieć? — rzekł Desvignes.
— Natychmiast przywołać ich każę... — odparł właściciel magazynu — mieszkają w tymże samym domu.
Wpół godziny później stangret, Jakób, i Katarzyna, kucharka, jego żona, oboje ludzie w pewnym już wieku, dobrze przedstawiający się, nader porządnie ubrani, jak zwykle służba w Paryżu, zostali przez Arnolda ugodzonymi, poczem ów nowy pan polecił Jakóbowi udać się za wynalezieniem eleganckiego powozu i konia dobrej rasy.

Zapłaciwszy właścicielowi składu mebli kilka tysięcy franków banknotami, upominał go jeszcze Desvignes o nadesłanie takowych we czwartek rano pod numer wskazany i udał się na śniadanie na stacyę Saint-Lazare. Po ukończeniu takowego postanowił pójść na ulicę Paon-blanc, do włocha Agostini.
Stary handlarz był w domu u siebie.
— Zebrałżeś pan potrzebne dla mnie dowody? — zapytał go Arnold.
— Za kilka dni dostarczę panu uwolnienie ze służby Józefa Arnolda Desvignes, prawnie zlegalizowane. Znalazłem w biurze pewnego oficera, który za uiszczoną sobie zapłatą przyrzekł mi dostarczyć pomieniony dowód z wszelkiemi przynależnemi pieczęciami.
— Dobrze... Pamiętałeś pan również o żądanych przezemnie objaśnieniach względem bankiera, Juliusza Verrière?
— Mam już jego akta osobiste w komplecie.
— Już... czy być może?
— Tak, jeden z moich kolegów, pracujący przy pewnym finansiście, spekulującym na giełdzie, posiada szczegółowe wiadomości o każdym z tych szantażystów i dostarczył mi tako-