Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/335

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

We środku medalika spostrzegł maleńką dziureczkę.
— Rzecz dziwna... — zawołał; — ów medalik z tem uszkodzeniem jest zupełnie podobnym do tego, jaki sprzedałem Will Scottowi... w restauracyi Pod królikiem A. Gill. Zkąd on się tu znalazł?
Nagle uderzył się w czoło. Myśl jakaś mu zabłysnęła.
— A zatem ja się nie omyliłem... — mruczał sam do siebie. — Woźnicą, jakiego widziałem u ojca Loriota, przybywającego z powozem, był on! Ja go więc dobrze poznałem, mimo, iż temu zaprzeczał. Ten medalik jest tego dowodem... upuścił go, jadąc... Medalik wpadł w szparę, między dwie deski. Tak! owym woźnicą był Will Scott. Dlaczego jednak zapierał się tego?... Zkąd przyprowadził ów powóz? Co to wszystko znaczy? W tem się coś niejasnego ukrywa... Ja to zbadać muszę...
Tu zatrzymali się przed restauracyą w Saint-Mandé.
Chłopiec, wsunąwszy w kieszeń medalik, zeskoczył z siedzenia, podczas gdy koledzy Eugeniusza Loiseau wysiadali zarówno.
Właściciel zakładu, posłyszawszy turkot zajeżdżającego powozu, wybiegł przed dom.
— Wesele powraca? — zapytał.
— Tak, panie... — odparł Misticot — polecono mi jako drużbie jechać wprzód dla sprawdzenia, czy jest wszystko gotowem na przyjęcie gości i dla rozdzielenia miejsc przybywającym.

XXVI.

— Punktualność jest moją, panie, dewizą... — rzekł z dumą restaurator. — Czekam na orszak weselny... Przygotowałem kartki dla zapisania nazwisk... Masz pan przy sobie listę zaproszonych?