Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/312

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dzienniki i listy, rozniosła je lokatorom, wrzucając takowe do skrzynek, przy drzwiach każdego z nich umieszczonych.
Przechodząc koło okienka odźwiernej, mieszkańcy zwykle zapytywali ją o listy i przeglądali swe skrzynki, nie było bowiem zwyczaju na ulicy des Tournelles osobistego doręczania korespondencyi.
Desvignes, wyszedłszy zrana drzwiami od bulwaru Beaumaurchais’go, nie otrzymał listu wcale, a ztąd nie mógł się udać na schadzkę, oznaczoną przez Scotta i Trilbego, oczekujących na niego od piątej do dziewiątej wieczorem pod arkadami Palais-Royal.
Wróciwszy o jedenastej w nocy dnia poprzedniego, były sekretarz Mortimera wyszedł nazajutrz bardzo rano do Temple, dla kupienia sobie przebrania, w jakiem miał się ukazać nazajutrz w Salonie rodzinnym, jako lokaj podczas uczty weselnej.
Odźwierna pozdrowiła go, gdy wychodził, nic jednak nie wspominając o nadesłanym liście, o którym całkiem nie wiedziała.
Jednocześnie mówił Scott do Trilbego po rozlokowaniu się w nowem mieszkaniu:
— Jest to koniecznem tak w naszym własnym interesie, jak i Karola Gérard, ażebyśmy go powiadomili o zmianie naszej lokacyi; potrzeba, ażeby on wiedział zarówno, iż Misticot mnie poznał. Co jednak począć, gdy nie przychodzi, a zakazał nam ukazywać się w swojem domostwie?
— Może wyjechał z Paryża?
— Otóż, co właśnie sprawdzić potrzeba...
— W jaki sposób sposób?
— Zbadajmy, czy mu posłaniec list oddał, a według jego odpowiedzi działać będziemy.
Obaj anglicy po śniadaniu udali się na plac Bastylii.
Posłaniec stał na swem stanowisku, przy rogn bulwaru Beaumarchaisgo.
Scott zbliżył się ku niemu.