Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/309

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Jak zwykle, w restauracyi pod Czterema sierżantami. Który z nas pierwszy przybędzie, zaczeka na drugiego.
— Dobrze.
Tu obaj anglicy wyszli razem.
Scott, przechodząc koło okienka odźwiernej, powiedział jej, że obaj zostali zaangażowani do jednego z cyrków w Ameryce i że skutkiem tego sprzedadzą swe sprzęty, a po zapłaceniu właścicielowi należytości za komorne, natychmiast wyjadą.
Wyszedłszy na ulicę, rozważył, iż roztropność nakazywała mu przenieść się do najbardziej oddalonego okręgu miasta. Przybywszy zatem na bulwar de Clichy, wsiadł do fiakra, udając się w stronę botanicznego ogrodu. W pół godziny później wysiadł przy sztachetach tegoż od strony mostu Austerlitz. Zamiast jednakże wejść do ogrodu, szedł bulwarem w stronę Salpétrière, noszącym niegdyś nazwę Jeneralnego szpitala.
Niezadługo, spoglądając w prawo i lewo, zatrzymał się przed bramą jednego z domów, położonych w pobliżu. Na wywieszonej tablicy widniał napis:

Małe mieszkaj zaraz do wynajęcia.

Wszedł, ażeby je obejrzeć.
Mieszkanie to na czwartem piętrze składało się z dwóch pokoików. Jedno z okien wychodziło na bulwar, drugie na ogród botaniczny. Żądano zań cenę umiarkowaną, wynajął więc bez wachania.
Zapłaciwszy za kwartał z góry, irlandczyk zapisał się pod nazwiskiem Daniela Perron, odebrał od odźwiernej pokwitowanie, oznajmiając, iż idzie za zakupem i przysłaniem mebli. Załatwiwszy to u pierwszego lepszego składnika, zamówił przysłanie takowych pod wskazany numer, na trzecią godzinę, poczem pojechał omnibusem na plac Bastylii, do restauracyi pod Czterema sierżantami.
Trilby już nań tam oczekiwał.