Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/230

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Droga... ukochana Anielo! — zawołał Vandame — ty mi dodajesz siły... zbroisz mnie odwagą!...
Na tem zakończyła się między dwojgiem zakochanych rozmowa, której niepodobna było dłużej przeciągać.
Dziewczę zadzwoniło, rozkazując służącemu położyć nakrycie do śniadania dla przybyłego kuzyna, a jednocześnie weszła i siostra Marya, wróciwszy z ministeryum. Uśmiechnęła się na widok młodzieńca, którego szczerze poważała.
— Zatrzymałam naszego kuzyna na śniadanie... — rzekła do niej promieniejąca szczęściem Aniela — a zarazem mam ci oznajmić, siostro, niespodziewaną, a dobrą wiadomość...
— Wiadomość, dotyczącą pana Vandame? — pytała zakonnica.
— Tak... mój kuzyn porzuca wojskową służbę... zostaje zwykłym obywatelem...
— Jak to? — zawołała siostra Marya z zadziwieniem, zwracając się do porucznika — pan porzucasz tak piękne stanowisko, gdzie tak świetną przyszłość miałeś przed sobą?
— Porzuca... podaje się do uwolnienia... — odpowiedziała Aniela.
— Dlaczego?
— Ponieważ się żeni...
Zakonnica w zdumieniu spoglądała kolejno na Anielę i Vandama.
— Zadziwia cię to, kuzynko? — mówiło dziewczę zuśmiechem.
— Bardzo mnie to dziwi.
— A jednak tak jest rzeczywiście... Mój kuzyn wstępuje w związek małżeński. Zgadnij, kogo zaślubia?
— Zkąd mogłabym zgadnąć... Znam tę młodą osobę?
— Znasz ją doskonale i kochasz calem sercem, jak ona ciebie nawzajem. Co więcej... droga, kochana siostro, staniesz się jej sprzymierzeńcem, gdyby wypadkiem ojciec stawiał jakie przeszkody szczęściu dwojga narzeczonych.
— Nic nie rozumiem. O kim więc mówisz?...