Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/227

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„Proszę więc, odpowiedz mi z całą otwartością... a nawę chociażby i okrucieństwem, bez obawy złamania mi serca, czyli uczuwasz dla mnie jedynie tkliwą przyjaźń siostry, kuzynki, i nigdy nie zdołasz mnie obdarzyć, nigdy, głębszem, gorętszem uczuciem? odpowiedz... ja chcę to wiedzieć!
„Nie usłyszysz najmniejszej skargi z mej strony, znajdę silę do ukrycia w sobie mojej boleści, lecz zamiast czekać natenczas rozkazu wysłania mnie na Wschód, sam tego zażądam, pobiegnę szukać tam zapomnienia na polu śmierci.
— O! nie... — zawołało dziewczę z uniesieniem. — Nie... nie odjeżdżaj... ja nie chcę... ja zakazuję ci czynić coś podobnego!
Młody oficer uczuł, jak nieznana dotąd, a błoga radość napełniła mu duszę.
— Zakazujesz mi jechać?... — powtórzył, rozpromieniony szczęściem, niosąc do ust drobną rączkę ukochanej i okrywając ją pocałunkami.
— Tak... zakazuję ci... zabraniam! — odpowiedziała.
— Och! czyliżeś dobrze zrozumiała, że ów zakaz jest to wyznanie z twej strony? Czy pojmujesz droga... uwielbiana... że rozkazując mi zostać, mówisz zarazem: „Ja kocham ciebie?“
— Tak... kocham... — szepnęło dziewczę, wysuniętemi z dłoni młodzieńca rękoma twarz sobie przysłaniając wstydliwie.
— I przyrzekasz, iż będziesz mnie zawsze kochała? — wołał Vandame w zachwycie radości.
— Czyż potrzebujesz zapewnienia, znając mnie tak dobrze?... Serce moje raz tylko w życiu kochać może. Nigdy powtórnie nie ukocha!
— A gdyby wola twojego ojca innego ci przeznaczała małżonka?
— Jak możesz przypuścić coś podobnego? Mój ojciec, który tak pragnie mego szczęścia?... Zresztą, nie jestem już dzieckiem... stawię opór, gdyby jego wola była przeciwną mej woli.