Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/1208

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Lecz czyż nie można zażegnać tego niebezpieczeństwa gdyby istniało w rzeczy samej? — wyjąknął przytłumionym głosem.
— Zażegnać... możeby można...
— W jaki sdosób?
— Ze strony siostry Maryi jedynie grozi nam niebezpieczeństwo...
— Tak sądzisz?
— Jestem tego pewny. Twoja siostrzenica nienawidziła mnie i okazywała mi to jawnie, przy każdej sposobności. Radaby była mnie zgubić, gdybym został narzeczonym jej kuzynki, którą kocha nad wyraz. Inaczej by było, gdybym w miejscu narzeczonego, był mężem twej córki. W takim razie, zawachałaby się w swoich zamiarach i cofnęła.
— Wszakże masz zostać mężem Anieli w ciągu dni sześciu.
— Sześć dni, to przeciąg czasu za długi. Przed sześcioma dniami piorun wypaść może, i obu nas zabić!..
— Co począć więc?
— Przyśpieszyć małżeństwo.
— Lecz czy podobna?
— Nie ma niepodobieństwa w potrzebie. Twe listy, zapraszające na zaślubiny, są gotowemi. Zmień tylko w nich datę i napisz sobotę, w miejsce poniedziałku. Ani mer, ani proboszcz z Malnoue nie stawią przeszkody.
— Ale Aniela?
— Będzie posłuszną, zarówno w sobotę, jak i w poniedziałek. Jakaś zmyślona podróż w którą masz się wybrać posłuży za pozór do zmiany tej daty.
— Ha! skoro tak sobie życzysz... uczynię. Dziś w wieczór powiadomię o tem córkę.
— Ani się waż!.. — zawołał Desvignes.
— Wszak ona potrzebuje o tem wiedzieć dla uczynienia przygotowań?