Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/1145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

chał wicehrabia, od pani będzie zależało sprowadzenie go napowrót do Paryża, a sprowadzanie z okręgi sumkę, sukcesyi, jaką odebrał po matce, to jest z dwustoma tysiącami franków.
— Gdzież jest ten łotr? — pytał Fryderyk.
— Przebywa w Nicei... wczoraj tam by i jeszcze przynajmniej — odrzekł włoch. — Z Nicei jednaj do Monaco krok jeden.
— Co on sobie myśli, ten nicponi — krzyknęła z gniewem Melania. — Czy sadzi, że ja mu pozwolę przegrać wszystkie pieniądze w rulety To są moje pieniądze... tak! moje... ponieważ te dziesięć tysięcy franków do mnie należeć powinny... Tak było przecież ułożone. Ach! jakże daleko jesteśmy od zaślubin, o których mówiłeś, panie Agostini!
— Jeżeli pani trwasz w tym zamiarze, możnaby go zmusić do tego...
— Czy masz pan owe weksle Haltmayera ze sfałszowanymi podpisowi?
— Mam, ale nikomu ich oddać nie mogę. Gdy wicehrabia powróci do Paryża, będziemy go krępowali za pomocą tych weksli.
— Trzeba, ażeby powrócił — ozwał się Fryderyk. — Pojedziemy i sprowadzimy go tutaj.
— Jechać... — wyrzekła Melania — łatwo to powiedzieć...
— A cóż pani przeszkadza do wykonania tego zamiaru?
— Brak pieniędzy, panie Agostini. Jesteśmy bez grosza. Chyba, że nam zaliczysz na koszta podróży.
— Radbym... ale to niepodobna. Pożyczyłem już pani dziesięć tysięcy franków, które nie wiem, kiedy odbiorę. Zostałem sam bez pieniaczy. Porusz pani swą garderobę, biżuteryę, wszak musisz posiadać coś jeszcze, na co danoby ci w lombardzie pieniądze.
— Masz słuszność! — poparł Fryderyk. — Przejrzyj swoje szkatułki, szufladki... daj biżuteryę, zaniosę ją do zastawi. Przez ten czas przygotuj zawiniątka. Jedziemy dziś wieczorem kuryerem.