dnak nie brak w podobnych okolicznościach.
Na rozkaz pana Boulleau-Duvernet otwarto główna bramę i oba powozy wjechały w dziedziniec pałacu z niezadowoleniem zebranych.
Sędzia z czterema innemi osobistościami, wszedł na pierwsze piętro, rozkazawszy Jobin’owi zatrzymać pana de Presles w przedpokoju, przyległym do mieszkania bankiera, a sam wraz z pisarzem przestąpił próg tegoż apartamentu.
Mówiliśmy powyżej, że ciało barona Worms spoczywało na łóżku w sypialni.
Nadaremnie usiłowano zamknąć mu powieki. Skostniałość trupia opierała się temu i oczy umarłego, szeroko otwarte, o źrenicach zamglonych, bez blasku, przedstawiały coś przestraszającego. Jedwabna chustka, założona na szyję barona, pokrywała straszną ranę, przez którą życie uleciało.
Sędzia posłał pisarza po Jobina, któremu przyciszonym głosem dawał jakieś zlecenia.
Agent, poruszywszy głową na znak, iż zrozumiał, wyszedł z pokoju i wrócił za chwilę, prowadząc z sobą pana de Presles. Boulleau-Duvernet wskazał ręką w stronę łóżka, mówiąc:
— Baron Worms jest tam. Zbliż się pan!
Pan de Presles szedł pewnym krokiem w stronę łóżka, usiłując przebić wzrokiem mrok, panujący w pokoju, z przyczyny zapuszczonych u okien firanek. W owym ciemnym pół mroku, rysowały się niewyraźnie