Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 2.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Przy skręcie z Frydlanckiej alei na bulwar Hausmana, baron spuścił szybę w przedniem oknie powozu, wołając:
— James! Przejedź szybko przedmieście św. Honorjusza, a po za placem Beaureau zwolnij bieg koni.
Kłusak angielski przebiegł jak strzała przedmieście, a w miejscu wskazanem powstrzymywany ręką woźnicy, mknąć zaczął powoli.
W chwili, gdy lekki ekwipaż barona mijał najpiękniejsze pałace, na tej ulicy tak zapełnionej arystokratycznemi mieszkaniami, otwarła się wjazdowa brama, jednego z takich budynków i wyjechał z niej wytworny powóz „coupe, ” uprzężony we dwa rasowe czystej krwi konie, których kształty i świetna uprząż doskonale do wspanialej całości zastosowana, budziły powszechny podziw.
Na siedzeniu, suknem pokrytem, powoził stangret w pudrowanej peruce, otulony w futro, w trójgraniastym obszytym galonami kapeluszu, kierując biegunami z miną pełną powagi. Dwaj olbrzymiego wzrostu lokaje, zarówno upudrowani i otuleni w futra, jak ich powożący kolega, stali po za powozem, trzymając się rzemieni. Tak na suknie pokrywającem siedzenie stangreta jako i na drzwiczkach powozu widniały dwie tarcze herbowe z wicehrabiowską u góry koroną.
Zwolennik nauki heraldycznej, spojrzawszy na owe tarcze, wymieniłby od razu właściciela tego prawdziwie książęcego ekwipaża, ponieważ na obu tarczach były wyryte herby Grandlieu i Randal’ów.
Piękny, poważny, siwowłosy starzec i młoda ko-