Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

niewłasnowolnego pijaństwa... Powie wam, że Piotr Landry, w chwili gdy bił i zadawał ciężkie rany uczciwym kolegom cieślom tak jak i oni,był bezprzytomny; nie posiadał świadomości swoich czynów, iż upił się pomimo woli i niewiedząc o tem... Może nawet ten system obrony poprą przychylne świadectwa, którym nawet nie chcę czynić zarzutów gdyż wiem, że pobudki ich są szlachetne...
Dla mnie odpowiedź będzie łatwa, mogę ją dać już w tej chwili... Przeszłość Piotra Landry mówić będzie za mnie...
Człowiek, którego widzicie przed sobą, przed czterema laty zasiadał na ławie oskarżonych...
Spełnił zabójstwo. W uniesieniu, w przystępie szalu, zabił podle młodego człowieka bezbronnego i ufność w nim pokładającego, któremu ściskał ręce i którego nazywał swoim przyjacielem...
Opłakana przyjaźń!... Pocałunki Judasza!...
Wtedy tak jak dziś, chciano dowieść absolutnej niewinności, stawiano zasadę nieodpowiedzialności za czyny popełnione w stanie niepoczytalnym... Ta zgubna teorya prawie zupełny wtenczas odniosła tryumf!... Zbójca został skazany tylko na lat dwa więzienia....
A teraz zobaczmy następstwa tej pobłażliwości i tej lekkiej kary!... Oto Piotr Landry stoi znów przed wami!... Popełnił znów zbrodnię, tak słabo kiedyś odpokutowaną, i z pewnością dziś jeszcze na tej samej opierając się zasadzie, spodziewa się uniewinnienia, a przynajmniej znów tak śmiesznej kary...