Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/562

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

bym kłapaczką nie zabił, a cudzą własność szanuję tak, żebym z kieszeni bliźniego nie wziął okruszyny zeschłej bułki... Wiedz zatem, że wszyscy moi koledzy, są tacy sami kubek w kubek jak ja!...”
— Jeżeli nie zabił i nie okradł, ten twój przyjaciel, to za cóż siedzi w więzieniu? — spytałem — czy jest oskarżony niewinnie, jak Piotr Landry?...
— No!... tego widzisz znowu nie można powiedzieć... Biedny chłopak chciał poprostu zbogacić się łatwo kosztem skarbu!... To przecież niczyja krzywda!?... Wziął się do kontrabandy tytuniu, a ja, nie taję się widzisz przed tobą, trochę mu w tem pomagałem... A że jest chłopczysko za poczciwy, zanadto ludziom ufa, więc go złapali jak głupiego. Towar mu zabrali, a jego samego zapakowali do ciupy...
— Smutne to dla niego bardzo!... Ale jaki związek być może pomiędzy twoim przyjacielem a podmajstrzym?
— Zaraz zobaczysz... Mój kolega jest najpewniejszy, iż będzie skazany na karę kilku miesięcy... to mu się wcale nie podoba... przytem, widzisz ma interesa w Belgii, które wymagają jego obecności, i wbił sobie w głowę, żeby wziąć nogi za pas i dać nura... Oho’, filut zręczny okrutnie, przebiegła szelma!... ten mój przyjaciel, w jego mózgownicy, co minuta to nowa myśl, i tak do skutku!...
Nieboszczyk sławny Latude, o którym w teatrze na bulwarach grano cały melodramat, i który potrafił uciec z takiego słonia wszystkich więzień, jakim była Bastylia, brał by on fory... Otóż tedy ten bestya wynalazł sposób!... Wymyślił i rozmyślił na wszystkie strony sposób ucieczki. Nie powiem ci jak się do tego weźmie... byłoby to nad-