Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/550

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Moje dziecko — pytała dalej Lucyna — czy wiesz do jakiego więzienia zaprowadzono podmajstrzego?...
— Nie, panienko, nie wiem jeszcze... ale to się nie trudno dowiedzieć... tylko się spytam...
— No to się dowiedz jaknajprędzej...
— Zaraz dziś, panienko!... zaraz teraz! — już biegnę...
— Można przecie zyskać pozwolenie widzenia się z więźniem...
— Coby nie miało być można panienko, słyszałem, że to można dostać bez wielkich, zachodów... Idzie się do prefektury policyi... podaję się prośbę, w której się wypisuje czego się żąda...
— A zatem, mój chłopcze, nie trać ani chwili czasu i staraj się uzyskać jaknajprędzej pozwolenie tego rodzaju...
— Dla siebie, panienko?...
— Tak, dla siebie...
— Z pewnością mi nie odmówią... mnie... dziecku!.. zobaczę Piotra Landry!... uściskam go serdecznie, biednego starowinę!... — pocieszę go!... — Co to będzie za szczęście dla mnie, a i on jaki będzie kontent... bo i on mnie lubi biedaczysko!
— Jak tylko będziesz już miał pozwolenie wejścia do więzienia naszego przyjaciela — kończyła Lucyna przyjdź że mnie uprzedzić zaraz... Dam ci list, który oddasz jemu samemu... A teraz idź już mój chłopcze!....
— Idę, panienko!... Biorę nogi za pas i pędzę co koń wyskoczy!...