Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/514

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

szczęście przypomniałem sobie jak to się kiedyś żyło na wodzie i pod wodą za czasów kiedym był dzieckiem jeszcze!...
Zapomniałeś pan już widać, kapitanie, że w dzień rozbicia się Atalanty, dałem nura nie wiem już na ile sekund chcąc zatknąć w dnie okrętu dziurę, przez którą woda wpływała... Odwołaj się do swych wspomnień, a zobaczysz, przypomną ci one ten mój wielki czyn bohaterski.
Jakób Lambert skinął głową twierdząco.
Maugiron mówił dalej.
— A co! pamięć panu wróciła... to bardzo dobrze... wracam więc do mego opowiadania: Trzeba się było starać o to, aby moje ubranie nie zaczepiło się o jaki gwóźdź źle wbity, wystający z Tytana; bo gdyby tak było, byłbyś pan stanowczo uwolniony odemnie!... Spuściłem się więc od razu na samo dno rzeki, i płynąłem pod wodą dopóty aż mi zaczęło brakować powietrza... wtedy wydostałem się na wierzch i obejrzałem po za siebie... statek był już daleko... Zdawało mi się, że największe niebezpieczeństwo minęło... jednakże nie byłem zupełnie pewny; mówiłem sobie: — Jakób Lambert nie głupi!... śledzi pewno wzdłuż portu aby się przekonać iż nie wypłynąłem, i ani się spodziewam nawet, kiedy mi kulkę wsadzi między oczy!... — Jak się zdaje nie myślałeś pan o tem, chociaż nieufność jest matką bezpieczeństwa, jak mówi zbójeckie przysłowie!... dałem więc znowu nurka i popłynąłem pod wodą przez kilka sekund, potem znów wypłynąłem nabrałem powietrza i dałem nurka, i tak ciągle aż do pewnej chwili, w której miałem nieszczęście spotkania jakiegoś licha pływającego na powierzchni wo-