Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/326

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Użyteczność i prawdopodobne rezultaty tej szatańskiej przebiegłości, odgadnąć łatwo i nie zdaje nam się żeby było potrzebnem blizsze wywodzić szczegóły w tym przedmiocie i tłomaczyć je naszym czytelnikom. Urzędnik mogąc sądzić tylko z pozorów, przyjął Maugirona bardzo dobrze, odebrał skargę, ubolewał nad tem, że jeszcze zdarzają się w Paryżu objawy takich dzikości, między klasami robotniczemi pod koniec dziewiętnastego stulecia, i zapewnił, że wezwie Piotra Landry do swojej kancelaryi zaraz na drugi dzień, i na pierwszy raz skarci go, zanim do surowszych środków wziąć się będzie zmuszony.
W kilka minut po odejściu Maugirona powozik, którego konie były całe okryte białą pianą, zatrzymał się przed zakładem.
Lucyna Verdier zeń wysiadła.
Andrzej de Villers, nieruchomy i zatopiony w smutnych dumaniach, był jeszcze na tem samem miejscu gdzieśmy go pozostawili, na końcu poprzedniego rozdziału.
Młoda dziewczyna zbliżyła się żywo do niego.
— Panie Andrzeju — spytała się — czy mój ojciec przyjechał?...
— Nie, pani — odpowiedział kasyer.
— Tem lepiej, bo ja najgoręcej pragnę aby się dziś nie dowiedział o niczem, a opuźnienie się jego pozwoli nam zapanować nad sobą i przybrać wyraz twarzy obojętny... Co do pana, panie Andrzeju, przyjdzie to panu z trudnością, gdyż jak widzę, jesteś jeszcze bledszy i więcej przygnębiony niż w chwili kiedy się z panem rozstawałam...