Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/270

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Maugiron pogrążył się w milczeniu i rozwadze. W tem w jednej chwili twarz mu się rozjaśniła; a fizyognomia przybrała wyraz tryumfu. Takiż sam wyraz mieć musiała lizyognomia Archimedesa w chwili, gdy wybiegając jak szalony z kąpieli, wykrzyknął sławne swoje „Eureka!“ Znalazłem!...
— Gdyby tak było!.. — wyszeptał — ach! gdyby tak było! To jednak tak być musi!... Zresztą wszędzie dokoła tajemnica niezgłębiona, zagadka niezbadana!... To jedyne jej rozwiązanie!... Na każdej innej drodze myśl moja o niedorzeczności się rozbija, na tej jednej tylko zatrzymuje się komunikacyi i ta jedna jest możliwą. A zatem tak jest... Zatem dobrze odgadłam!... Jeśli tak jest... zwyciężyłem!... Jestem u celu!... Mam majątek!...
Wiewiór i Gobert myślą, że skradli z kassy żelaznej nędzną tylko garść biletów bankowych! — Idioci!... Od tej chwili już może, szpargały z tego portefelu warte będą dla mnie miljon!... i ja spalić je chciałem!... Na szczęście w porę się wstrzymałem!... O! moja gwiazdo, moja gwiazdo, tyś nie znikła z horyzontu!... błyszczysz jasno, i ja ci na klęczkach cześć oddaję!...
Maugiron spojrzał znów na zegarek.
Dwie godziny upłynęły od jego powrotu na ulicę Amsterdam.
Pozbierał starannie papiery, przed chwilą wzgardzone, a które w tej chwili uważał za najcenniejsze skarby; włożył je napowrót do portfelu, który zamknął, i opuszczając kiosk przeszedł ogród i wstąpił do domu.
Tu zmienił toaletę wieczorną na elegancki ranny kostium, a ponieważ czuł potrzebę wzięcia zimnej kąpieli dla