Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przyczyną wszystkiego!... Ten człowiek zasłużył na haniebną śmierć z rusztowania!...
Mówiąc to, pani Blanchet wybiegła z pawilonu i udała się do głównego mieszkania, tak prędko jak jej na to pozwalały jej kształty i ciężkość jej osoby.
— A to mam szczęście!... — szeptał Maugiron pozostawiony sam w biurze — więcej szczęścia niż się spodziewać mogłem i rzeczywiście dyabeł musi trzymać ze mną albo ja z dyabłem...
Zbliżył się do drzwi pawilonu, wyjrzał na podwórze, na prawo i na lewo, aby zobaczyć czy się kto nie zbliża; upewnił się, że młoda dziewczyna jest ciągle zemdloną, nie otwiera oczów, wyjął z kieszeni klucz zupełnie nowy i błyszczący, włożył go prędko w zamek, i przekonał się, z bardzo żywem uczuciom radości, że ząb klucza, który miał podnosić rygiel pasuje wybornie.
— Wszystko idzie doskonale — rzekł sam do siebie. — Temu bydlęciu Gobertowi, nie brak pewnej praktycznej inteligencyi... szelma zdjął cudownie odcisk, a Wiewiórka, który zna wszystkie rzemiosła, ukuł klucz jak anioł!...
To cośmy powiedzieli było dokonane w jednej chwili.
Pani Blanchet, bez tchu, chwiejąca się na nogach, ukazała się na ganku, i pobiegła jak huragan przez podwórze wysadzone drzewami.
— Już z powrotem! — myślał Maugiron — do diabła!... stara czarownica szła prędko!... dobrzem zrobił, spiesząc się, nie miałem jak się pokazuje czasu do stracenia!...