Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/195

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pasy karczemne!... Uprzedzam cię, że moja laska zawiera szpadę... jeżeli zrobisz dwa kroki naprzód, jesteś zabity...
— Pan mnie zamordujesz!... — zawył podmajstrzy. — Tem gorzej dla pana niech i tak będzie... zobaczemy za kim będzie sprawiedliwość Boga!...
Piotr postąpił krok naprzód. Maugiron schwycił laskę za gałkę i z trzciny wyskoczyła giętka klinga stalowa giętka i śpiczasta, która zabłysła w promieniach słońca jak błyskawica niebieskawa.
Katastrofa była nieunikniona. Krew miała się potoczyć. Wtem krzyk kobiecy rozległ się nagle. Podmajstrzy usłyszał ten krzyk, i zamiast posunąć się naprzód, cofnął się w tył, kryjąc twarz w dłoniach.
— Cóż był bym uczynił?... — jąkał.
Lucyna stała na najwyższym z trzech stopni ganku podobną była do statuy Osłupienia lub Przerażenia; podczas jednej czy dwóch minut jej serce przestało bić i zupełne wyczerpanie z sił zatrzymało ją bez ruchu!...
Nakoniec, drżąca, odurzona, mogła przybiedz do dwóch ludzi, i głosem wzruszonym, zaledwie zrozumiałym, pytała:
— Mój Boże!... mój Boże!... co to jest?... co się to dzieje?... odpowiedz mi Piotrze, w imię nieba!... Panie Maugiron, odpowiedz mi pan, proszę pana..
Piotr milczał i nie podnosił głowy.
Maugiron schował swoją szpadę do laski, ukłonił się młodej dziewczynie ze zwykłą grzecznością i rzekł z uśmiechem:
— Nie spodziewaj się pani, abym ci ja wytłomaczył co się dzieje, bo ja sam nic nie rozumiem... Ten poczci-