Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Podobna propozycya, pewno zrozumiesz dobra matko, olśniła mnie, zawróciła głowę, i spowodowała mi pewien rodzaj osłupienia i upojenia.
Pomyśl tylko! — wynagrodzenia ośmnaście tysięcy franków, nie rachując tantjemy i majątku w perspektywie! Zaprawdę, z tak poważną przyszłością, nicby mi już nie stanęło na przeszkodzie w ubieganiu się o rękę panny Lucyny Verdier, i mógłbym bez szalonej zarozumiałości, prosić o nią ojca!
Pan Maugiron zdawał się wcale nie być zdziwionym mojem milczeniem i patrzył na mnie uśmiechnięty.
Przytomność umysłu odzyskałem nareszcie, jak również i mowę. Mogłem zapewnić z głęboką wdzięcznością tego pana, który do mnie mówił, że przyjmę jego propozycyę, i gorąco mu podziękować, za nieoczekiwane zainteresowanie się mną, jakie mi okazać raczył.
Poprosiłem go o zatrzymanie tego cośmy mówili w tajemnicy przed panem Verdier i jego córką, którym, jeżeli to dojdzie do skutku, chciałbym sam zakomunikować tę nowinę.
Obiecał mi to.
— Ale, ale, przypominasz mi pan — rzekł potem — że pan Verdier ma córkę... wiem o tem... czy panna Verdier jest ładna?
— Panna Lucyna jest zachwycającą osobą...
Czułem iż dając te prostą odpowiedź, zaczerwieniłem się po same białka oczu.
— Po co się rumienić, kochany panie — wykrzyknął pan Maugiron tonem najserdeczniejszym, uśmiechając się słodko: — jesteś zakochany w córce twojego pryncy-