Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/155

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Towarzystwo założone dla „kolonizacyi okolic miasta” (to jest nazwa pod jaką się zawiązało), mające zamiar rozpocząć budowle na wielką skalę, potrzebuje wielkiej ilości obrobionego drzewa, bali i desek, etc. Pan Albert Maugiron, który prowadzi te interesa, jako członek zarządu i dyrektor, ale który nie mniej zajmuje się szczegółami, przyszedł sam do zakładu. Pan Verdier był w Bourgogne, panna Lucyna, trochę słaba tego dnia, nie wychodziła z pokoju. To też do mnie zwrócił się ten nowy klijent...
Widząc go wysiadającym z prześlicznego małego powoziku, zaprzężonego w jednego konia angielskiej rasy, bardzo troskliwego o piękną fryzurę, faworyty i wąsy, które były w doskonałym porządku, widząc jego jasne słomkowe rękawiczki, jego laskę, szkło w oku, wziąłem go z początku za jednego z tych dandych, z najwyższej sfery, który chce się brać do interesu, nie rozumiejąc z niego ani słowa.
Spostrzegłem się jednak bardzo prędko, że się omyliłem, i że ten młody lew posiadał w swojej grzywie wiadomości bardzo poważne i bardzo praktyczne.
Nasza rozmowa trwała bardzo długo.
Po obejrzeniu zakładu w mojem towarzystwie i wyrażeniu uwielbienia dla wielkich obszarów, ich cudownego porządku i wskazaniu podstaw, na których zawartą być by mogła, według jego zdania, umowa pomiędzy towarzystwem kolonizacyi a domem handlowym Verdier o olbrzymią dostawę — pan Albert Maugiron zaczął mówić o mnie samym, i zdawał się być żywo mną zainteresowanym...