zamknięte, i że klucz nie został w zamku zapomniany; potem, poczyniwszy te wszystkie ostrożności, uniósł swoją lampę z zielonem nakryciem i wszedł do pokoju, który zajmował na pierwszem piętrze.
Więcej prostoty, więcej surowości w mieszkaniu niktby sobie nie wyobraził. Ściany były wyklejono papierem w białe i niebieskie pasy; żelazne łóżko, z białemi firankami, stół czarny drewniany, obciążony książkami i papierami, duża szafa i dwa krzesła składały cało umeblowanie.
Zwyczajny zegar, i z dwóch stron dwa tanie świeczniki widniały na kominku.
Na wpół otwarte drzwi pozwalały dojrzeć gabinet do ubierania; umeblowany w sposób nie mniej prosty, ale nieskazitelnie czysty.
Andrzej de Villers, był to młody człowiek, około dwudziestu pięciu lat, z oczami niebieskiemi. Prawdziwa dystynkcya w jego ułożeniu i manierach, fizyognomia otwarta, inteligentna, energiczna, czyniły go sympatycznym z pierwszego widzenia.
Ubranie jego nie przedstawiało się elegancko, a surducik z lastyngu czarnego, pochodził z pewnością z magazynu gotowych ubiorów po cenie stałej; ale to nie przeszkadzało mu wyglądać na człowieka z dobrego towarzystwa, gentelmana w znaczeniu angielskiem, bardziej niż na prostego komisanta, z bardzo skromnem utrzymaniem.
Andrzej de Villers postawił lampę na stole, z którego usunął jedną część książek i papierów, które go przykrywały; potem usiadł, wziął duży arkusz papieru listo-
Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/137
Wygląd
Ta strona została skorygowana.