potrójnej zbrodni w Alfortville i że następnie chciałeś zabić mą córkę Łucyę i mnie zamordować!
Garaud chciał odpowiedzieć. Nie zdołał.
Drzwi się nagle otwarły i Mary a, chwiejąca się i jak śmierć blada w progu stanęła.
— Co się tu dzieje mój ojcze? — zapytała przygasłym głosem... — słyszę jakiś gwar i hałas...
— Dziecię ukochane... — rzekł — usiłując wyprowadzić ją z gabinetu... odejdź!.. oddal się co prędzej!.. Ta kobieta jest obłąkaną... Ona mnie zobelża... unosi się... grozi!..
— Zatem, mój ojcze, trzeba służących przywołać... Niech przyjdą i niech ją ztąd wyprowadzą.
— Niech przyjdą... czekam! — odpowiedziała Joanna.
— Kto pani jesteś — pytała Marya, zbliżając się ku niej.
— Zapytaj o to twojego ojca... odparła roznosicielka.
— Co chcesz?:. po co tu przyszłaś?
— Chcę aby jego wraz ze mną przyaresztowano i osądzono.
— Widzisz, że ona jest obłąkaną! — zawołał Harmant.
— Ha! nie śmiesz przywołać służby na pomoc — wołała Joanna, zwracając się do milionera. — Jedno z nas dwojga obawia się... a tą jednostką ty jesteś...
— Lecz zadzwoń, ojcze... zadzwoń — wołała Marya z obawą.
Harmant stał niemy i osłupiały.
— Czemu nie dzwonisz? — pytała Marya ze zdumieniem.
Joanna wybuchnęła szyderczym śmiechem.
— Ha! ha! ha! wszak powiedziałam, że on się boi!..
— A więc ja zadzwonię!.. — wyrzekło dziewczę, biegnąc w stronę kominka.
— Nie... nie! — wyjąknął nędznik, zatrzymując ją gestem — proszę... nie czyń tego... nie dzwoń!
Marya zwróciła się ku ojcu.
Strona:PL X de Montépin Podpalaczka.djvu/987
Wygląd
Ta strona została przepisana.