Strona:PL X de Montépin Lekarz obłąkanych.djvu/496

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

niejakiego Jancelyna, którego podał mi adres i abym go zawiadomił, że za osiem lub dziewięć dni będzie miał jego wizytę. Przyrzekłem i chciałem dotrzymać przyrzeczenia, co mi się jednak nie udało, bo pan René wyjechał. Teraz wie pan już wszystko?...
Odpowiadając na te pytania Fabrycjusz myślał sobie:
— Dla czego ten doktor o to mnie zapytuje? Najprędzej dla tego, że mając Matyldę na kuracji, chciałby zawiadomić jej rodzinę. Niema w tem nic takiego, czego bym się mógł obawiać.
Fabrycjusz radby był chętnie zapytać o Matyldę, ale nie śmiał naturalnie.
Po paru minutach szelest jedwabnej sukni dał się słyszeć w przedpokoju. Drzwi się otworzyły. Panna Baltus weszła do salonu.
Spostrzegłszy Fabrycjusza, krzyknęła lekko, zbladła, położyła rękę na sercu, jakby chciała powstrzymać gwałtowne jego bicie i zachwiała się widocznie.
Leclére poskoczył i chwycił ją w swoje ramiona. Paula nieprzytomna prawie, przez chwilę z oczami przymkniętemi pozostawała w tym rozkosznym uścisku. Piękna i energiczna jej główka spoczywała na ramieniu mordercy Fryderyka.
Ale wkrótce otworzyła oczy i szepnęła tak cichutko, że tylko sam narzeczony mógł ją słyszeć.
— O! Fabrycjuszu!... kochany Fabrycjuszu!... gdym cię ujrzała tak niespodziewanie, myślałem, że umrę z radości...
— Co.. co? — powtórzył Leclére. — Ty musisz żyć droga, ukochana Paulo... musisz żyć dla mnie... żyć dla tego, żeby być szczęśliwą.
— Czy zawsze stale mnie kochasz?...
— Czy cię kocham?.. Oddalając się od ciebie kochałem cię z całej duszy... teraz uwielbiam cię bez granic.
Młoda kobieta wpatrywała się w oczy Fabrycjusza z wyrazem niezmiernej miłości. Potem odwróciła się do doktora i rzekła z uśmiechem: