Strona:PL X de Montépin Lekarz obłąkanych.djvu/491

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Szwajcar, który znał go oddawna, uśmiechnął się przyjaźnie i zaraz otworzył.
— Czy pan Rittner jest w domu?
— Pan Rittner? — powtórzył zdziwiony sługa.
— Zapewne.
— Więc pan nic nie wie?
— Najzupełniej, dopiero co przybyłem z podróży. A cóż takiego?
— Doktora Rittnera już tutaj nie ma.
— Gdzież więc jest? — zapytał z łatwem do zrozumienia pomięszaniem.
— Nie wiem, zakład ten sprzedał.
— Sprzedał! — mruknął łotr zgnębiony.
— Tak, proszę pana, sprzedał i wyjechał.
— Kiedy?
— Jest temu dni dziesięć czy dwanaście.
— Jak się nazywa jego następca?
— Doktór Vernier. Czy pan sobie życzy się z nim widzieć?
— I owszem.
Szwajcar zadzwonił na znak, że ktoś przyszedł i dodał:
— Pan zna drogę. Nie mam potrzeby pana prowadzić.
— Znam mój przyjacielu, ale jeszcze słówko.
— Jestem na pańskie rozkazy.
— Ma się rozumieć, że przed wyjazdem doktora Rittnera nie stało się nic nadzwyczajnego w tym domu?
— Nie sądzę.
— Nikt nie umarł?
— Przepraszam pana, utraciliśmy dwie z naszych pensjonarek.
— Jakiego wieku?
— Nie wiem, proszę pana, słyszałem tylko, że jedna daleko była starszą, niż druga.
— Jak się nazywały?
— Nie wiem! bo my znamy tylko pensjonarki podług numerów. Czy ma pan mnie jeszcze o co zapytać?
— Już o nic. Dziękuję.