Strona:PL X de Montépin Lekarz obłąkanych.djvu/273

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kochanego wujaszka.. Co do mojej części w tym spadku, o tem w tej chwili nie mówię. Ułożymy się ze sobą jak dwaj bracia.
Fabrycjusz hipokryta, miałby był ochotę zaprotestować, ale spojrzenie wspólnika zatrzymało mu słowa na ustach.
— No, więc ułożone — rzekł ze zwykłym swoim uśmiechem doktor — przyjmuję nową pensjonarkę, żeby ci zrobić przysługę. Każę przygotować dwa wygodne pokoje: mały salonik i pokój sypialny, zupełnie oddzielony od pomieszczenia warjatek... Kiedy mi przywieziesz panienkę?
— Jutro rano.
— Jakież zlecenia szczegółowe?
— Nikt na świecie nie powinien wiedzieć, że Joanna i jej córka tutaj się znajdują...
— Śpij o to spokojny... Tajemnice mogo domu dobrze są strzeżone.
— Co do wynagrodzenia pieniężnego?
— Zapłacisz mi tysiąc franków miesięcznie...
— Proszę za pierwszy miesiąc.
— Doskonale...
Fabrycjusz pożegnał się z doktorem i powrócił do Neuilly.
Nieobecność jego nie trwała dłużej nad półtorej godziny.
W chwili, kiedy wszedł do pokoju bankiera, zastał tam już Edmę, która zaraz po jego wyjeździe weszła do pokoju ojca. W kilku słowach pan Delariviére przedstawił córce rzecz całą.
Edma ucieszyła się, że będzie matkę często odwiedzała.
— A cóż — zapytała żywo, witając Fabrycjusza.
— Wszystko jak najlepiej. Rittner zgadza się na przyjęcie kuzynki.
— O! mój kuzynie, jakże ci jestem wdzięczną za tę dobrą nowinę! — zawołała Edma. Jestem pewna, że moja obecność będzie dla mamy najskuteczniejszem lekarstwem, jestem pewną, że po przybyciu zastaniecie ją zupełnie zdrową.
— Oby Bóg cię wysłuchał, drogie dziecię — szepnął pan Delariviére, który usiadł przy biurku i napisał depeszę, zawiadamiającą swego pełnomocnika w Nowym Jorku, że przyjedzie niebawem.