Strona:PL X de Montépin Lekarz obłąkanych.djvu/230

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
ROZDZIAŁ LXI.

— Jeśli pan sobie życzy, to chętnie — odrzekła młoda dziewczyna, spostrzegłszy zachęcające spojrzenie ojca. — Uprzedzam tylko, że nie jestem w muzyce zbyt silną.
Usiadła do fortepianu, przyznając sobie, że wcale nie jest usposobioną do muzyki.
Ale niestety biedna panienka rozpoczynała ciężką naukę życia, w którem bardzo często konwenans zmusza do uśmiechu, gdy dusza przepełniona jest smutkiem, a oczy wzbierają łzami.
Po przygrywce, w której już czuć było wielką biegłość, Edma zagrała jakiś kawałek, przyjęty ogólnym poklaskiem.
Pan Delariviére czuł się dumnym ze swej córki.
— Żeby Joanna tu była, żeby mogła ją słyszeć, — pomyślał, — dopieroż byłaby szczęśliwą!
Fabrycjusz tylko nic nie słuchał — siedział zamyślony.
Po pierwszym kawałku nastąpił drugi i trzeci.
Czas upływał.
Było już około jedenastej, trzeba się było zabierać do wychodzenia. Paula miała pozostać w Parc des Princes. Pani Lefébre zaprosiła ją na noc. Dopiero nazajutrz miała powrócić do swojej willi nad brzegiem Sekwany.
— Bardzo jestem szczęśliwą, żem pana spotkała u naszych wspólnych przyjaciół, — powiedziała do pana Delariviére. Córeczkę pańską pokochałam jak siostrę i spodziewam się, że i ona dla mnie będzie miała takie samo uczucie.
Edma odpowiedziała szczerem ucałowaniem Pauli.
Panna Baltus zwróciła się do Leclère i podała mu rączkę.
Ten cofnął się mimowolnie — sama myśl dotknięcia szlachetnej ręki siostry zamordowanego Fryderyka przerażała go.
Pewne zdziwienie odmalowało się w oczach sieroty.
Siostrzeniec bankiera zrozumiał niebezpieczeństwo, zapanował nad sobą i wyciągnął drżącą swą rękę.
— Spodziewam się panie Fabrycjuszu, że się zobaczymy jeszcze — rzekła Paula uprzejmie. — Jeżeli przypadek zaprowadzi pana do Melun, pamiętaj pan, że mój dom sąsiaduje z miastem.