Strona:PL X de Montépin Lekarz obłąkanych.djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Zanim zbierze się rada familijna i zanim go ubezwłasnowolnią, bardzo łatwo możemy podnieść z banku jeszcze sześćdziesiąt lub ośmdziesiąt tysięcy franków, nie narażając się na żadne podejrzenia... Hrabia jest wprawdzie warjatem, ale nie jest jeszcze pozbawionym woli własnej, może się więc podpisywać.
— Na czyjeż imię mam czek przygotować?
— Naturalnie na imię kobiety, na imię Reine Grandhamp naprzykład... Tę najłatwiej będzie podpisać.
Potrzebuję wzoru dwóch charakterów.
Czy nie dałem ci listu księcia? — Nie — No, to ci go dam, a dam również bilet Reine Grandchamp... Mam stosy autografów tych dam...
Doktór za pomocą maleńkiego, stalowego kluczyka, otworzył jedną z szufladek swego biurka i wyjął pugilares z czerwonego safianu, zawierający z jaką setkę listów starannie poznaczonych. Z pomiędzy tych listów wybrał jakieś dwa.
— Oto jest najprzód list hrabiego. I podał ćwiartkę papieru herbowego Renemu Jencelyn.
— Pismo łatwe do naśladowania mruknął Jancelyn, podpis wymagać będzie więcej roboty, z powodu skomplikowanych strychów, ale zobaczymy. Oto teraz łapki kobiety...
— Dziecinna bazgranina.. To pójdzie łatwo.
— Nie zatrzymujmy się na drodze i zaopatrzmy kasę... — Spojrzyj na ten list... to od wdowy Riquete la Caudele, ten oto znowu — niejakiego Zygmunta Radoul.
Cóż to za ludzie?
— Wdowa i intrygant, powiedziałem ci już przecie... — Wdowa zakochana w intrygancie... czego daje mu w brzęczącej monecie dowody... Ma kapitały umieszczone w domu Tomlinson w Londynie... Możemy wypuścić na ten dom czek na dwa tysiące funtów szterlingów, podpisany przez wspomnianą wdowę Riquet de la Caudele.
— Czy nie ma się czego obawiać?