Strona:PL X de Montépin Kochanek Alicyi.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Przed, upływem miesiąca ukończono wewnętrzne urządzenie, i umeblowanie domu w lasku Bulońskim; — szafy były pełne bielizny, kredensy uginały się pod srebrem, cztery konie gryzły siano w stajennych korytach, a trzy nowiuteńkie karety gotowe do wytoczenia stały pod remizą.
Nakoniec kamerdyner, woźnica, groom, kucharz, panna służąca i dziewczyna do posług, czekali na państwo, których nie znali jeszcze. Agent najął tych ludzi obejrzawszy wprzódy doskonale ich świadectwa, ci zaś stawili się, każde ze swej strony w oznaczonym dniu i godzinie.
Pan de Nancey rzucił kilka pytań wyższej służbie, a zadowolony z ich odpowiedzi oznajmił, że nazajutrz przybędzie z żoną.
Służba nie znająca przeszłości swego pana, uwierzyła w to najzupełniej, Nie przeszło im nawet przez głowy, aby się mieli znajdować pod rozkazami nieprawego małżeństwa. Alicyę tytułowali z całym szacunkiem: panią hrabiną, biedne zaś dziecię usłyszawszy po raz pierwszy tytuł, do którego, niestety! nie miała najmniejszego prawa, doznała niezmiernej przykrości, zarumieniwszy się przytem po uszy.
— Mój przyjacielu — zapytała Pawła — dla czego służba twoja nazywa mnie w ten sposób?
— Dlatego, droga Alicyo, że dla nich ty jesteś hrabiną de Nancey — odpowiedział hrabia — zostaniesz nią niezawodnie, i dałby Bóg, by chwila ta nastąpić mogła jaknajprędzej!... Ludzie moi wyprzedzają tę okoliczność, ot rzecz cała...