Strona:PL X de Montépin Kochanek Alicyi.djvu/265

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przekonaną! Tak, jest coś nowego. Tak, dowiedzieliśmy się bardzo wiele rzeczy. Zostawiam głos memu wspólnikowi, jako specyalnemu dyrektorowi „Agencyi tajnych wiadomości“.
— Bez chwili zwłoki, wysłałem najzręczniejszych moich wspólników na polowanie — zaczął Fumel. — Trafić na ślad i iść nim to zabawka dla nich dziecinna, lecz jestże pani hrabina pewną, że nie istnieje żaden drugi pan hrabia de Nancey?
— Najpewniejszą. Zkąd to pytanie?
— Ztąd, że myśliwi moi wytropili więcej zwierzyny, niż myśliwska nasza torba pomieścić jej jest wstanie. Znaleźliśmy nietylko pana hrabiego, ale i panią hrabinę de Nancey.
— Nie rozumiem! — zawołała Blanka. — Co pan chcesz przez to powiedzieć?
— Zaraz będę miał zaszczyt wytłomaczyć się kategorycznie. Jest w Paryżu gentleman bogaty i elegancki, w wieku lat trzydzieści jeden lub dwa, nazwiskiem hrabia Paweł de Nancey. Czy to ten sam?
— Tak jest, ten sam...
— Otóż gentleman ten jest żonaty...
— Zapewne, jeżeli ja jestem jego żoną!
— Niewątpliwie. Oglądałem pani akt ślubny i tu właśnie widzę zawikłanie. Hrabia de Nancey o którym mowa, kupił przed dwoma laty willę w lasku Bulońskim i żyje tam samotnie z hrabiną...
— Co pan mówisz o hrabinie? Nie ma żadnej innej prócz mnie.