Strona:PL X de Montépin Kochanek Alicyi.djvu/263

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pytał nareszcie — czy też potrzeba do adresu tego dołączyć rezultat z małego śledztwa o prywatnem życiu pana hrabiego od chwili rozłączenia?
— Życzę sobie mieć to wszystko — odpowiedziała Blanka.
— Bardzo dobrze... Doskonale... Polecenia pani zostaną wykonane.
Fumel zwrócił się do swego wspólnika i zapytał:
— Czy z pracy „Agencyi tajnych wiadomości“ ma przypaść jaka korzyść dla „Gabinetu zleceń?“
— Tak sądzę, licząc na wdzięczność i prawość pani hrabiny, której położenie będzie świetnem w krótkim czasie.
— Wyśmienicie! W takim razie jestem gotów zrobić ustępstwa ze zwykłych cen, w celu pozyskania dla naszego domu klijenteli pani hrabiny i jej otoczenia... Mała ta sprawa kosztować będzie dwadzieścia pięć ludwików... z których dziesięć płatne mi być muszą z góry na koszta poszukiwań, a piętnaście po skończonym interesie...
Blanka wsunęła dziesięć sztuk złota w rękę Fumela, rękę długą i suchą o kończystych palcach i zapytała:
— Prędko mogę się spodziewać rezultatu z pańskich poszukiwań?
— Wątpię aby to mogło potrwać dłużej nad dwa dni... Czy trzeba odesłać go do pani hrabiny?
— Nie — odparła młoda kobieta sama się zgłoszę...
— Pojutrze o tej samej godzinie będziemy na rozkazy pani...
Blanka powstała.
Stowarzyszeni odprowadzili ją z pokłonami do drzwi