Strona:PL X de Montépin Kochanek Alicyi.djvu/191

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.


XXV.
Lasek Buloński.

Cztery miesiące upłynęło od dnia, w którym waleczna nasza armja pod wodzą chwalebnego Mac-Mahona, księcia Magenty stłumiła komunę w Paryżu, w którym krew zakładników zbryzgała płyty brukowe.
Ślady obcej i domowej wojny zaczęły się zacierać dokoła wielkiego miasta.
Hrabia de Nancey i Alicya weszli na powrót w posiadanie w swej willi w lasku Bulońskim i znów miłość swą ukrywali pod cieniem drzew cudownego i tajemniczego schronienia.
Pamięta zapewne każdy, jak pięknym był miesiąc październik roku 1871. Nigdy wspanialsze słońce nie oświecało pól zieleńszych. Zaledwie dopiero w początkach listopada lasy pokryły się żółtawą i czerwonawą barwą, która poprzedza zazwyczaj opadanie liści.
Alicya korzystając z tak pięknej pogody, spędzała całe dnie prawie w ogrodzie. Lecz nie widziano już jak przedtem, aby biegała za motylkami, lub zbierała kwiatki na bukiet nie tak świeży jak jej jagody.
Zdawało się, jakoby w ślad za strasznemi przejściami majowemi, pękło coś w jej sercu.
Niepozostało w niej nic z dawnej dziecięcej żywości. Każdy przedłużony ruch sprawiał u niej ogólne znużenie i rozstrój.