— Gdzie on mieszka?
— Przy ulicy Boudy, numer 44. Czy pan chce mu o tem powiedzieć, byłoby to dla mnie wielkim nieszczęściem. Za moje milczenie utraciłabym miejsce.
— Niechcąc pani szkodzić, niepowiem, lecz pod warunkiem, że pani sama jutro powiadomisz o tem pana Giraud.
— Przysięgam, że natychmiast to zrobię.
Theifer wstał z krzesła.
— Nic pan już więcej odemnie niepotrzebuje? zapytała odźwierna.
— Chciałbym wiedzieć czy pani Amadis jest teraz u siebie?
— Niema jej; wyszła z panią Esterą na przechadzkę, na plac Królewski.
— Dobrze, pójdę tam.
W chwili gdy miał wychodzić poza bramę, towarzysząca mu ciągle odźwierna spostrzegła w oddaleniu nadchodzącą panią Amadis z Esterą i Marjettą, które po parogodzinnym spacerze wracały do domu.
— Zaczekaj pan chwilę, wyrzekła, otóż i moje panie nadchodzą.
Theifer wsunął się w głąb bramy, i oczekiwał, a gdy pani Amadis, przechodziła koło niego ukłonił się jej z poszanowaniem, zapytuje:
— Czy mam zaszczyt powitać panią Amadis?
— Ja jestem, odparła wdowa oddając ukłon nawzajem. Czy pan masz do mnie jaki interes?
— Oczekiwałem na panią.
— By zemną pomówić?
— Tak; w kwestjach nader ważnych, i niecierpiących zwłoki.
— Zechciej pan zatem pofatygować się do mnie, tu bowiem byłoby nam niedogodnie.
Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/509
Wygląd
Ta strona została skorygowana.