Strona:PL Wyspiański - Wyzwolenie.djvu/177

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Tyżeś mrowiskiem opadła w najmilsze oczom zagony; igra to i bawisko twoje.
Pieścisz mnie i usypiasz, dnie rabując niezwrotne a rękę moją wstrzymujesz?

Nie uwiedzie mnie szept wiślany
i fala wierzchnia, która kłamie,
czyjejąkolwiek wiosło łamie,
temu powolnych chyli grzbietów, —
nie zwiedzie poszept oczeretów,
trzcin chwiejnych, łóz, szuwarów;
czyjajekolwiek dłoń skuje
w rózgi liktorskie Cezarów...,
sługa jarzma nie czuje!!!
Ty chcesz, bym do cię przypadł w jęku
i słuchał szumów, śpiewów, gwaru
i w zasłuchaniu wstrzymał ramię,
uśpiony słowem twem szeptanem.
Ty chcesz mnie stłumić mocą czaru
i miłość dać, co czynom kłamie.
Musisz być moją, mnie niewolna
ja muszę twoim Panem.
Przez serce socha przejdzie rolna,
przez pierś twą ORKA, — płużny miecz!
POEZYO PRECZ!!!! JESTEŚ TYRANEM!!

CHÓR

A kto prośby nie posłucha, —
W Imię Ojca, Syna, Ducha:
czy widzisz pański krzyż!
Śmierć niosłeś w twym napoju,
zostawże nas w pokoju!
A kysz, a kysz, a kysz!