Przejdź do zawartości

Strona:PL Wyspiański - Powrót Odysa.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
TELEMAK
(nieporuszony, jak wryty stojąc)
(patrzy weń.)
(Z uporem:)

Nie! — Tutaj ostanę!

ODYS
(gniewnie)

Musisz pójść!

TELEMAK
(gwałtownie)

Nie! Pójść nie chcę. Wy ostańcie ze mną.

TELEMAK

Wiem o tem, — nie mów do mnie mową tą tajemną
Tafijczycy nas wywieźć chcą w dalekie morze.

ODYS

Od dalekich mórz wracam i trwogi nie czuję
przed wód roztoczą ani wód otchłanią,
jeno mnie trwoga zdjęła przed — przystanią; —
tu u wrót mego dworu, — gdzie zbrodni zawiązek,
gdzie mam rozpoznać siebie i potępić.
O raczej ból tej nędzy, tułactwo i marność
niźli spełnienie klątwy.

TELEMAK

Nierozumiem.
Prostak jestem przy tobie, — lecz mówię, — jak umiem
i uczę się od ciebie — iść przekór twej woli
i twoję wolę ojca — wolą moją złamać.
Jeźliś ojcem, — nie możesz czynem myśli kłamać.