Strona:PL Wyspiański - Powrót Odysa.djvu/114

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wszyscy się ku mnie patrzą, — wołają! — Na ciemnie
rozpoznać ich niemogę, — kto są? — Kto są oni!?
Jak ich fala ponosi, — porywa i goni. —
Chcą mi powiedzieć — słowo. Chcą przebaczyć może?
Żagiel łódź precz ponosi. — Wicher przez przestworze
dmie w żagiel. —

(nasłuchuje za wichrem)

Coś wołają, — skarżą się, — weselą?
Fale mnie od ich głosów dzielą, — fale dzielą.

(wbiegł we fale)
(łyskawica rozwiera niebo u kresu wód)
(widać:)
ŁODŹ
(pełną ludzi)
(i wielką postać ciemną Hermesa)
(stojącą u przodu łodzi)
ODYS
(patrzy)

Łódź umarłych! — — W za światy płynie, — w zapomnienie.

(krzyczy)

Czekaj! — Stój! — Stójcie!

(biegnie wśród fal)

Stójcie!! — Wybawienie!!

(biegnie w morze)
(błyskawica)
(grom)
(burza)