Ja nie na próbę mówię słowa lotne, ale za lotem słów czyn przyjdzie prędki, który już w myśli mam postanowiony i który zrobię.
Cokolwiek zrobisz, lepiej rozważ wprzódy i podziel się ze mną treścią zamiarów.
Na to, co zamierzam, wzruszysz ramionami, a ja w tem na dzisiaj widzę zemstę całą i jestem pewna, że orszak weselny spłoszę.
W rękach boskich nie w innych rękach spoczywają losy jutra.
Bogi oddały los dziś w ręce moje
i ja jedynie wolą moją stoję:
jedyny losu rządca samodzielny.
Więc na to, byś rozważyć mogła czas długi i byś ty odpowiedzialną była za czyn i nie nazywała go ślepym przypadków zbiegiem a nie winiła niepotrzebnie bóstw nieomylnych.
Nieomylne bogi, dając w me ręce cios, przewidywały pewno, że będę go zmuszona użyć i, za ich to zezwoleniem widocznie, zrobię, co zrobię, by zemsty dokonać i zyskać śmierć za śmierć.
Życie jest często sroższą niż śmierć karą.