Strona:PL Wyspiański - Meleager.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

za nią tuż przypadł Meleager i dobił zwierzę, po krótkiem szamotaniu się z rozwścieklonym potworem.

CHÓR II.

Lecz oto widzę, że już chwilę czasu orszak ofiarnic, zatrzymany, stoi w połowie drogi i jakieś niezwykłe poruszenie w nim dostrzegam. Czyżby co zaszło? — Umysł mój stary nie lubi niespodzianek.

OINEUS.

Nie wiem jeszcze komu przyznano nagrodę i łup skóry, zdartej ze zwierza, oraz kły ostre.

PASTUCH.

Skorom zwierzę ujrzał rozciągnięte w śmiertelnej walce, zawróciłem i leciałem pędem do pałacu.

CHÓR II.

Oto widocznie zaszło coś na drodze, którą królowa szła ze służebnemi, bo cały orszak zatrzymany stoi...

GŁOS.

Nieszczęście, nieszczęście!

CHÓR I.

Dalekoś patrzał, a tuż z krzykiem człowiek bieży po schodach wzniesień pałacowych i, prędzej niż myślałem, mogę mieć wiadomość, co się stało.

OINEUS.

Cóż za człowiek niebaczny leci ze słowem złem, niezważając na mój wiek i starość, uszanowania godną, niemówiąc już o mojej królewskiej powadze — i rzuca mi zdala wyraz tak surowy, żeby