Strona:PL Wyspiański - Hamlet.djvu/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ny — tembardziej więc, gdy istotnie szlachetnością i siłą inteligencyi i zachowaniem ponad głowy wszystkich przerasta.
Jest więc on, Hamlet, ten wybrany człowiek, ten przeznaczony król, którego Aniołowie Pana Zastępów w opiece swej mają i strzegą i krok jego każdy jest w łasce Bożej i czyn jego każdy jest wiedziony ręką Bożych Aniołów na udowodnienie mu powołania jego i na utwierdzenie go w powołaniu do Sądu Bożego i królestwa nad ludźmi i światem.
I teraz scena z matką.
W tym swojem poczuciu i w tym stanie umysłu rozmawia z matką i poucza ją:
Porównaj tych dwóch ludzi i przypatrz się sobie, coś uczyniła i co czynisz? — —
Tejże chwili za arrasem szmer i szelest.
Ktoś tam jest!? — tam jest król! Sam sobie znaczy śmierć. Aniołowie moi wiodą mię ku temu:
Zabiję!
Przebija.
Zabił Poloniusza.
Ręka go zawiodła. Ktoś czyny jego plącze:
Jest więc jeszcze wyżej inna siła, — co światem rządzi i nie można zupełnie zaufać samemu sobie i wierze własnej w siebie.
I Hamlet jak w obłędzie jest, złamany, tym fałszywym czynem, obniżającym jego powołanie królewskie, jego zdolność do Sądu nad światem i wymierzania kar, — bo czemże jest Poloniusz w tej zbrodni Ktaudyusza?
I Hamlet płacze.
Zrównały się szanse Klaudyusza i Hamleta:
Hamlet też może błądzić i mylić się w czynach.