Przejdź do zawartości

Strona:PL Wyspiański - Hamlet.djvu/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
Z AKTU CZWARTEGO:

(Równina w Danii)
(w głębi przechodzą wojska Fortynbrasa)
HAMLET
(patrzy na roty przechodzące)
(w oddali)

Jakże mnie wszystko oskarża i wszystko
woła: mścij się ty! Ty mścij się! — —
Bydlę kto tylko spać, — jeść i spać umie
a nie człowiek, — co myślą swą Boga rozumie
i to, co było, zna, i przyszłość widzi,
rówien Temu, co z ludzkich rachub górnie szydzi
i ster Sam dzierży. — Tak; przed tem obawa:
że Los inaczej, — — co inne gotuje,
niż to, co człowiek sam waży i knuje.
Tchórze! — — I jakże króluję nad niemi?
Znowu zrównałem się z nimi wszystkiemi. —
— Iluż to widzę, co pędem tą drogą
na oślep lecą, — za Losem w pościgu,...
choćby, jak oto ci, — pod jego wodzą,
za Sławą! oślep! gdzie szala przeważy,
jak Los rozegra, tę grę w tej szermierce;
żołd i zysk ważą! — ja ważyć mam serce. —
Wielkości! Iść ku twemu wielkich mianu,
to w każdym calu mianu temu sprostać
i li dla Ducha żądz swej woli dostać!! —
Ojcze, mój ojcze! — Matko, — o mój wstydzie. — —
Na bój wy! Leźcie w śmierć bandą najemną!
Wola dziś moja jest! — Czyny przedemną!!