Strona:PL Wyspiański - Achilleis.djvu/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i myślą, piersią mą, miłością mam im przysiądz
wierność na prochy.
Ja słyszę szum i szept tych drzew
co kiedyś nad te lochy
wzrosną gajem, —
jak słyszę szum tych mórz,
co skamandrowym ruczajem
podpełzły pod to cebrzysko.
Widzicie roje bóstw! — O, roje zmarłych dusz! —

(pokazuje dookoła siebie)

Otwarcie patrzę w śmierć, tam gwiazda wasza świeci
O Śmierci! wszakże ty wrócisz mi moje dzieci.
O synku mój płowowłosy,
prawie twoje widzę oczęta
błękitne, jako niebiosy.
O synku mój rumiany,
prawie twoje widzę usta rozchylone.
Ołtarza się chwytasz kolany,
wyginasz rozpacznie rączęta...
A! węże! — węże wplecione
w twoje ciało... Cha, cha, — — a wiesz ty, co zostało?

(pokazuje na studnię)
(pochyla się ku studni)
(kładzie się na ziemi)
(nasłuchuje)

Tam grają, — — — na dnie topieli
na dnie tej studni głębokiej
i wołają, nawołują ku mnie:
»Ojcze, — ojcze — my w trumnie —
chcesz nas obaczyć żywemi — — ?«.