Strona:PL Wyspiański - Achilleis.djvu/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
PARYS

Jako na onym dniu, gdy wszyscy razem
przeciwko mnie jednemu szliście sprzysiężeni,
chcąc mnie porazić i usiec żelazem,
niepomni jakich byłem pan płomieni.
Tak was rozumiem, bracia, że jesteście
ci sami, co na onym dniu zawiści.
Śmierć moja? Cha, cha, cha, alboż się ziści?
Nie jest to groźba dla mnie, jeno dziwo,
i chwilę zgonu zwać będę szczęśliwą,
gdy po mnie jeno zgliszcz ostanie w mieście.
To lubię, gdy ona wróżka wam skrzeczy,
bo czyn mój każdy tym jej wróżbom przeczy.
To wiem, moc czyja bieg dni wstrzymać może.
Żywoty ludzkie są igraszki boże.
Kto raz zrozumiał, że jutro jest niczem,
że żyje jeno dla tej jednej chwili,
ten Boga śmiałem powita obliczem;
bo owe same nieśmiertelne Bogi,
ilekroć wzięli na się ludzkie ciało,
żywot swój ziemski tak, jak ja, przeżyli,
wiedząc, że wrócą w olimpijskie progi,
że śmierć największą otoczy je chwałą.

TERSYTES
(obok Odysa stanął)
(szepce:)

Ja wiem kto jesteś.

ODYS
(szeptem)

To się strżeż demonie,
bo pierwej zginiesz, niźli się zapłonię.