Strona:PL Wyspiański - Achilleis.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
STRAŻNIK
(oddaje nóż Agamemnonowi)
AGAMEMNON

Ty — zbrodniarka!?

(patrzy na Hipodamię)

Puśćcie jej więzy.

(daje znak strażnikom, by odeszli)

Precz.

(do Hipodamii)

Ty u mnie, jak mocarka
będziesz. — Nie zbliżę się cale ku tobie.
Że cię więżę, — to jeno to dlatego robię,
żebym w Achillu bohatyra zbudził,
któregoś ty uśpiła.

HIPODAMIA
(milczy)
AGAMEMNON

Odejdź.

HIPODAMIA
(nie odchodzi)
AGAMEMNON

Nie będę się trudził
dla cię.

(wskazuje ku płótnom namiotu)

Tam najdziesz dla siebie posłanie.
A jutro rano świtem, skoro słońce wstanie,
wyznaczą ci robotę przy tkackiem rzemieśle.
Gdy Pelida zwycięży, — wtedy cię odeślę.

HIPODAMIA
(rzuca się ku otworowi namiotu)