Strona:PL Wolter-Kandyd.djvu/041

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się do radosnej chwili, kiedy stara margrabina, która była niegdyś kochanką mego księcia, zaprosiła go na filiżankę czekolady: umarł, w niespełna dwie godziny, w straszliwych konwulsjach; ale to bagatela. Matka moja, w rozpaczy, mimo że o wiele mniej stroskana odemnie, chciała wyrwać się na jakiś czas z tak złowrogiego miejsca. Miała piękną majętność w pobliżu Gaety; puściłyśmy się w drogę, na małym statku, wyzłoconym jak ołtarz św. Piotra w Rzymie. W drodze, napadają nas korsarze: żołnierze nasi bronili się obyczajem żołnierzy papieskich; padli na kolana rzucając broń i prosząc korsarzy o absolucję in articulo mortis.
„Natychmiast odarto ich do naga, również matkę i dworki i mnie. To rzecz, w istocie, godna podziwu, zręczność, z jaką ci panowie rozbierają każdego kto im popadnie w ręce; ale jeszcze więcej zdumiewa mnie, iż wszystkim nam pokładli palec w miejsce, w które my kobiety pozwalamy sobie wkładać zazwyczaj jedynie kankę. Ceremoniał ten wydał mi się bardzo dziwny: oto jaki sąd o rzeczach ma człowiek, który nie wyściubił nosa poza swą parafję. Dowiedziałam się później, że to dlatego, aby się przekonać czy nie pochowałyśmy tam djamentów; jest to zwyczaj, ustalony od niepamiętnych czasów u wszystkich cywilizowanych ludów szukających fortuny na szerokiem morzu. Dowiedziałam się, iż kawalerowie Zakonu Maltańskiego nie zaniedbują tego nigdy, ilekroć pojmają Turków lub Turczynki; jest to punkt prawa narodów któremu nikt jeszcze nie uchybił.
„Nie będę wam opowiadała, jak bolesne jest dla młodej księżniczki, kiedy ją prowadzą, wraz z matką, jako niewolnicę do Maroko; możecie sobie wyobrazić, cośmy wycierpiały na statku. Matka była jeszcze bardzo piękna: dworki nasze, mimo iż proste dziewczyny, miały więcej uroków niż ich można znaleźć w całej Afryce; co do mnie, byłam wprost czarująca, sama piękność, wdzięk, a przytem dziewica! Nie byłam nią, co prawda, długo; ten kwiat, strzeżony dla księcia Massa-Karrara, stracił listki w uścisku kapitana korsarzy. Był to ohydny murzyn, który w dodatku